Arkadiusz Bazak

ARKADIUSZ BAZAK
wypowiedź z 21.09.2007 (restauracja Menora, Warszawa)

 

Aktor. Wystąpił z Mariuszem Gorczyńskim w filmach „Westerplatte” (1967) i „Opadły liście z drzew” (1975), w serialu „Kryptonim „Turyści”” (1986) oraz w spektaklu Teatru Telewizji „Jałta 1945” (1985).

 

Być może jest to kwestia mego usposobienia, ale nie mogę sobie przypomnieć ani jednego kolegi, którego bym źle wspominał. Mariusza zapamiętałem dlatego, że myśmy coś kiedyś robili razem w telewizji, a potem widziałem Go w jakiejś również telewizyjnej produkcji, gdzie grał chyba kelnera, zapamiętałem, że mi się w tej roli strasznie podobał. Był świetny. Unikam tego i nie lubię oceniać kolegów, mówić o nich „dobry”, „zły”, „świetny”, „zdolny”, „wybitny”, „fatalny”, ale co ciekawe pamiętam Mariusza jako człowieka, który mi się zawodowo naprawdę bardzo podobał. Z wielu powodów i zaraz powiem dlaczego. Warunki miał, jakie miał. Nie były to warunki bohaterskie, amanckie. Niemniej było w Nim to coś, co powinno wyróżniać aktora. Miał znakomity, niski głos o przyjemnej barwie i rzecz, którą ja sobie szczególnie u kolegów cenię, być może nawet najbardziej. On miał prawdę. Gdy mówił, gdy grał, był niesamowicie prawdziwy. Jemu się wierzyło. Oczywiście, wszyscy koledzy, którzy kiedykolwiek wspominać będą Mariusza na pewno będą pamiętali i wspomną, że był skażony chorobą alkoholową. Z tym, że gdy miałem okazję zetknąć się z Nim bezpośrednio na planie, nigdy Go pijanego nie widziałem. Gdy w drugiej połowie lat osiemdziesiątych spotkaliśmy się na planie serialu „Kryptonim „Turyści””, gdzie mieliśmy kilka wspólnych scen wiedziałem już, że Mariusz ma tę skazę. Nawet byłem z tego powodu nieco przeczulony, bo w mej przestrzeni zawodowej bardzo nie lubiłem i nie lubię, gdy kolega przychodzi po alkoholu. A tymczasem nie mogłem mieć wobec niego żadnego zarzutu, że jest „po kielichu”. Zdecydowanie to podkreślam. Podawał tekst świetnie, był zawsze przygotowany do pracy. W moim odczuciu Mariusz miał duży, niewykorzystany potencjał i powstaje teraz pytanie co było praprzyczyną Jego picia. Czy to niewykorzystanie spowodowało skażenie tą chorobą, czy też owo uzależnienie spowodowało że miał w swym zawodzie takie miejsce, jakie miał. Ktoś kiedyś powiedział, że nie ma wielkich i małych ról, a tylko wielcy i mali aktorzy. Jeśli ktoś zna filmową robotę to wie, że to się wszystko składa z małych kawałeczków. Jeżeli ktoś jest pyszny w swoim małym kawałeczku to jest szansa, że i w stu kawałeczkach będzie interesujący, tylko musi dostać taką szansę. Mariusz tej szansy nie dostał, ale widać było, że jest w Nim materiał na szereg świetnych ról, których nie było dane Mu zagrać. Prywatnie zaś zapamiętałem go jako człowieka pogodnego, dowcipnego, nieco rozbieganego, rozedrganego i bardzo przy tym wszystkim koleżeńskiego.
(fot. Rafał Dajbor)