Bohdan Poręba

BOHDAN PORĘBA
wypowiedź z 29.06.2004 (Warszawa)

 

Reżyser. Reżyserował filmy „Polonia Restituta” (1980) i „Katastrofa w Gibraltarze” (1983) oraz spektakle Teatru Telewizji „Wieczorny spacerek” (1964) i „Tajny więzień stanu” (1989) z udziałem Mariusza Gorczyńskiego. Zmarł 25 stycznia 2014.

 

Kariery filmowe polegają na tym, że jeżeli reżyser jest uczciwy to szuka aktorów, którzy byliby idealnym spełnieniem jego wyobrażenia o postaci. Nie zawsze się to udaje, czasami trzeba pójść na pewne ustępstwa. Myślę, że to jest trochę taki pech Mariusza, że nie trafił nigdy na taką rolę, która byłaby dla niego naprawdę ważną. Więc grał te mniejsze role. Ale kiedyś Konstanty Stanisławski, wielki, rosyjski reformator teatru powiedział, że „nie ma wielkich i małych ról, są tylko wielcy i mali aktorzy”. I to jest prawda. Dlatego prawdziwy aktor, który jest obsadzony nawet w najmniejszej roli pracuje tak, jakby to była rola główna. Mariusz do takich należał. Był to człowiek niezwykle zdyscyplinowany, bardzo skromny, bardzo przyjacielski, lubiany przez wszystkich. Po prostu był to wspaniały, uczciwy w zawodzie, autentyczny artysta. Nigdy w życiu nie zlekceważył niczego. Na przykład: był człowiekiem dosyć towarzyskim. Czasami w ekipie różni się ludzie spotykają, lubią sobie popić. Są tacy, którzy przychodzą na plan na kacu, trudno się z nimi dogadać, wszystko im się miesza, rwie… U Mariusza tego nigdy nie było. Zawsze świeżutki, elegancki, ogolony na czas. Widać było, że był wychowany w kulcie przedwojennych wartości: odpowiedzialności, punktualności, szlachetności, prostoty. Nigdy też nie krzywdował sobie, że gra „tylko” role epizodyczne. I to, co dla mnie jest jeszcze bardzo ważne: był to patriota, człowiek czujący polską historię i polski los. Z tych wszystkich powodów ile razy coś robiłem, starałem się, żeby Mariusz grał, o ile oczywiście był wolny, bo On tych epizodów grał naprawdę wiele i często bywał zajęty. Byliśmy do tego rówieśnikami, poznaliśmy się jeszcze w łódzkiej Szkole Filmowej i to też nas zbliżało. Mariusz nie był może intelektualistą, nie siedział w książkach, ale miał w sobie ogromną, wrodzoną kulturę osobistą i wielką klasę.
(fot. Romuald Pieńkowski / Filmoteka Narodowa)