Michał Rządca-Wykrętowicz

MICHAŁ RZĄDCA-WYKRĘTOWICZ
wypowiedź z 14.03.2018 (Gmach Polskiego Radia, Warszawa)  

 
Radiowiec, aktor dziecięcy, bratanek aktora Andrzeja Wykrętowicza (kolegi Mariusza Gorczyńskiego ze studiów w łódzkiej PWST i z zespołu Teatru Klasycznego). Znał Mariusza Gorczyńskiego jedynie towarzysko.

 

            Mój stryj, Andrzej Wykrętowicz zakolegował się z Mariuszem lub Marianem (bo używał w tym czasie obydwu imion, zamiennie) Gorczyńskim podczas studiów aktorskich w Łodzi, a potem przez długi czas trzymali się razem także w Warszawie, zwłaszcza w okresie, w którym obaj byli aktorami Teatru Klasycznego, czyli w połowie lat 60. Mój stryj i Maniuś, bo tak Go nazywano stworzyli w tym czasie przyjacielską „paczkę” ze starszym od nich niemal o dekadę Józefem Nalberczakiem, który także związany był w pewnym czasie z Teatrem Klasycznym. Cała ta trójka to byli mężczyźni o nieprzeciętnej inteligencji, którym w związku z tym niełatwo było zaimponować i niełatwo było stać się dla nich autorytetem. Rej wodził w jakimś sensie Nalberczak, jako ten starszy i mający za sobą bardzo bogate doświadczenia wojenne, żołnierskie. Tę trójkę wyróżniało coś jeszcze – byli to wówczas panowie młodzi, przystojni i lubiący wesoło korzystać z uciech życia. Rozrywka była dla nich znaczącym punktem codzienności. Spotykali się w różnych miejscach, w tym także w moim domu rodzinnym. Tak się składało, że zarówno mój ojciec, jak i stryj, jak również Gorczyński i Nalberczak byli zapalonymi kibicami, a to w moim rodzinnym domu znajdował się największy telewizor, więc każda transmisja, zwłaszcza piłki nożnej, ale nie tylko, była okazją do spotkania. Oczywiście na stole pojawiał się wówczas alkohol, który rozwiązywał języki. Snuły się opowieści, a ja byłem jako dziecko zachwycony, że widzę we własnym domu ludzi których znam z telewizji. Poza oglądaniem sportu panowie chętnie grali w karty, zwłaszcza w pokera i kanastę, ale także w brydża. Moje dzisiejsze umiejętności brydżowe zawdzięczam właśnie stryjowi, który był znakomitym brydżystą i wymagającym nauczycielem tej gry. Zapamiętałem natomiast, że Mariusz Gorczyński, choć kart nie unikał, preferował grę w domino oraz w kości, w które grali zresztą w systemie pokerowym. Tak było, gdy widywali się u nas w domu, a gdy z jakiegoś powodu moja mama nie chciała takiego spotkania w mieszkaniu, chodzili do znanych warszawskich knajp, w których spotykali się artyści, takich jak „Kameralna”, czy „SPATiF”, a także na Pragę, do restauracji „Pod Niedźwiedziem”, która mieściła się na Placu Leńskiego, obecnie Hallera. Tam czasami do ich towarzystwa dosiadał się na przykład Tadeusz Zawierucha, wg którego powieści Antoni Krauze nakręcił swój znakomity film „Palec boży” ze świetną rolą Mariana Opani. Nie bez znaczenia był też fakt, że wszyscy trzej – Gorczyński, Nalberczak i mój stryj – grali w filmie Stanisława Różewicza „Westerplatte”. Zapamiętałem, że była to dla nich okazja do własnych wspomnień wojennych. Z tym, że Mariusz i Andrzej Wykrętowicz przeżyli wojnę jako dzieci, zaś Nalberczak był po prostu żołnierzem, przeszedł cały szlak bojowy, więc gdy czasem Maniuś albo stryj, zdaniem Nalberczaka, jakoś się zagalopowali, wkraczał w tę dyskusję, mówił „jak to naprawdę było” i nieraz uspokajał nastroje z pozycji tego, który naprawdę wiele widział i naprawdę wiele przeżył. Pamiętam też z tych dyskusji, że choć wszyscy panowie mieli skłonność do złośliwości, jak to zazwyczaj jest wśród inteligentnych ludzi, to celował w tym właśnie Mariusz Gorczyński. Charakteryzował się naprawdę zjadliwym poczuciem humoru i górował pod tym względem nad resztą. Z tym, że nigdy nikt się na niego za to nie obrażał, bo Mariusz rzucił przy kartach czy przy meczu jakąś złośliwość, a za chwilę już był „do rany przyłóż”, podobnie zresztą jak i reszta. W późniejszych latach mój stryj Andrzej zawsze z przyjemnością oglądał Mariusza u Barei w „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”. Słyszałem kiedyś, że pomysł na tę scenkę, żeby zamienić zwykłe „zdążam” w „zdanżam” i zbudować na tym dialog, który jest do dziś tak znany, to był właśnie pomysł Mariusza, ale taką informację dostałem z drugiej ręki i nie potrafię jej zweryfikować, podaję ją więc tylko jako ciekawostkę.
(Fot. Rafał Dajbor)