Bogumiła Murzyńska

BOGUMIŁA MURZYŃSKA-GŁYBIN
wypowiedź z 27.03.2023

 

Aktorka. Wystąpiła w przedstawieniu Teatru Telewizji „Sprytna wdówka” (1962) z udziałem Mariusza Gorczyńskiego.

 

            Gdy zaczęłam studia w łódzkiej szkole teatralnej, Mariusz Gorczyński właśnie studia kończył. Mijaliśmy się na korytarzach szkoły, ale nic więcej. Bliższe spotkanie nastąpiło w telewizji, gdy graliśmy w „Sprytnej wdówce”. W spektaklu grała cała śmietanka łódzkich aktorów, m.in. Hanna Bedryńska jako Rozaura i Emil Karewicz, którego wcześniej widziałam w „Krakowiakach i góralach” w których szalenie mi się podobał. Mariusz grał Arlekina, a ja subretkę Marionettę. Przypomina mi się, że śpiewaliśmy wspólnie z Mariuszem piosenkę i coś razem tańczyliśmy. Mieliśmy też przepiękne kostiumy. Byłam wtedy jeszcze studentką, a to były czasy, w których uczono nas, przyszłych aktorów, szanowania hierarchii – jeśli jesteś młody, to buzia w ciup i słuchać, co starszy kolega mówi. Z tym, że Mariusz był starszy tylko o kilka lat. Próby z Nim były bardzo miłe i wręcz ciepłe, bo Mariusz był bardzo koleżeński. Gdy widział, że z jakiegoś powodu w czasie próby coś mi źle idzie, bo jestem zdenerwowana, czy spięta – robił małpie miny, żeby mnie rozśmieszyć, co bardzo mi pomagało, bo Mariusz miał dużą vis comica i bardzo plastyczną twarz, potrafił mimiką zagrać co tylko chciał. A do tego był przystojnym, kędzierzawym chłopakiem, a ja – młodą i też niebrzydką dziewczyną. Przypominam sobie też, że w czasie przerw w próbach sporo rozmawialiśmy, o teatrze, o tym, co teraz wspólnie gramy, ale też o szkole, bo przecież mieliśmy wspólnych pedagogów, z którymi ja jeszcze miałam kontakt, a Mariusz już nie. Nie wiedziałam natomiast o Nim nic więcej, bo nawet nie śmiałam pytać. Jak mówiłam – uczono nas wtedy dużego szacunku do starszych kolegów i nie wypadało, żeby studentka szkoły aktorskiej wypytywała starszego od niej aktora co tam u niego słychać.
(fot. okładka książki Henryki Wach-Malickiej „Bogumiła Murzyńska. Biografia nostalgiczna”)