Janusz Majewski

JANUSZ MAJEWSKI
wypowiedź z 27.02.2020 (Warszawa)

 

Reżyser. Wystąpił z Mariuszem Gorczyńskim w filmie „Koniec nocy” (1956). Zmarł 10 stycznia 2024.

 

Mariusza Gorczyńskiego pamiętam z Łodzi, a gdy słyszę jego nazwisko, to pierwsze co przychodzi mi na myśl to film „Koniec nocy”, w którym zagrałem epizod obok wielu innych kolegów studiujących na wydziałach reżyserskich i operatorskich – m.in. Wieśka Rutowicza, czy Romka Polańskiego, z tym, że Romek grał tam jedną z głównych ról, a nie epizod. Biorąc udział w „Końcu nocy” byłem w szkole bardzo niedługo, więc gdy troje dużo starszych kolegów, kończących już szkołę zaproponowało mi udział w tym filmie, bardzo się ucieszyłem i natychmiast zgodziłem. Pamiętam, że „Koniec nocy” kręcony był bardzo szybko. Gdy porównywałem to z pracą przy filmach profesora Bohdziewicza, przy których pracowałem jako scenograf, to widziałem zupełnie inny rytm pracy. Szalenie mi się podobało, że to można wszystko robić tak szybko, bez tego nieustannego czekania na słońce lub ustawienie reflektorów, bez operatora bez przerwy chodzącego ze światłomierzem, celebrującego godzinami szukanie właściwego światła, podczas gdy reszta ekipy koszmarnie się nudziła. Ten film w ogóle był pewnym manifestem kina nowego pokolenia filmowców, skupionego na robieniu zupełnie innego kina, zupełnie odcinającego się od kina w przedwojennym, komercyjnym stylu. Gorczyńskiego zaś zapamiętałem jako bardzo wyrazistego aktora, o dobrej, charakterystycznej fizys, która sprawiała, że zagrał trochę tych różnych gangsterów i innych łobuzów. Coś mi się jak przez mgłę przypomina, że chyba obsadziłem go kiedyś, w którymś z moich krótkich filmów, które kręciłem przed moim pełnometrażowym debiutem, czyli „Sublokatorem”. A może nawet jeszcze w której z etiud szkolnych. Widzę jednak, że strona filmpolski.pl tego nie potwierdza, a chyba nie obsadzałbym tak charakterystycznego aktora jak Gorczyński po to, by potem go wyciąć… Ale może coś już mi się myli. W końcu od zdjęć do tamtych moich filmów krótkometrażowych minęło ponad pół wieku…
(fot. z domeny publicznej)