KRZYSZTOF PRYMEK
wypowiedź z 03.06.2008 (kawiarnia Green Cafe, Warszawa)
Reżyser, aktor. Pracował jako drugi reżyser lub współpraca reżyserska przy serialach i filmach „Polskie drogi” (1977), „Dom” (1980), „Szaleństwa panny Ewy” (1983), „Tętno” (1985) oraz wszystkich odcinkach serialu „07 zgłoś się” (1976-88) z udziałem Mariusza Gorczyńskiego.
Kumplowałem się z Mariuszem Gorczyńskim bardzo długo. Nieraz w SPATiFie wypiliśmy sobie niejedną wódeczkę. Mariusz złamał sobie tam nawet przeze mnie – jak potem mówił – nogę. Schodził po wódce i na tych schodkach SPATiFowych poślizgnął się, upadł no i tak to się skończyło. Najbardziej zapamiętałem Mariusza z jednej rzeczy: była to istna „małpa” jeśli chodzi o nagrywanie postsynchronów. On potrafił zobaczyć scenę na ekranie, potem patrzeć w bok na projektor, na smugę światła i bezbłędnie podłożyć tekst. Chętnie korzystaliśmy z tej Jego zręczności w „07 zgłoś się”. Ja odpowiadałem w tym serialu za robienie postsynchronów i bardzo często zapraszałem Mariusza do tej roboty. Wiele nie granych przez Mariusza postaci mówi w serialu Jego głosem. Na przykład kaskader Lech Adamowski w pierwszym odcinku serialu. Było paru takich znakomitych zawodowców, chętnych do współpracy dyspozycyjnych aktorów z których korzystałem – należał do nich także Mariusz. Brało się wówczas aktorów, którzy siedzieli i czekali. Sesja nagraniowa trwała długi czas, oni siedzieli sobie z kawką i papierosem, a jak trzeba było to podchodzili i „kłapali”. Jak wspomniałem Mariusz lubił sobie popić i to bardzo, o czym wszyscy wiedzieli. Parę razy zdarzyło mu się to też podczas zdjęć. To jednak były inne czasy, picie na planie było czymś zwykłym i jeśli robota z tego tytułu nie szwankowała, to nikt nie robił o to większego problemu. Mariusz był przesympatycznym kolegą, bardzo koleżeńskim, nie było w nim nigdy zawiści i niechęci wobec innych aktorów, wręcz odwrotnie. Gdy młody aktor nie mógł sobie z czymś poradzić Mariusz brał go nieraz na stronę, coś mu tam tłumaczył, doradzał i potem robota już szła. Zaprotegował też nam do serialu swoją koleżankę z „Syreny” – Zdzisławę Specht. Pamiętam, że występował nieraz w „Kobrach”, w telewizyjnych programach rozrywkowych, reżyserował też w restauracji „Kongresowa” wieczorne programy artystyczne. Co by jednak nie powiedzieć był to bardzo niewykorzystany aktor, zaszufladkowany do epizodów. Tylko właśnie Krzysiek Szmagier zachował się pięknie dając mu dużą i ważną rolę Gabora.
(fot. z archiwum Piotra K. Piotrowskiego)