Krzysztof Szuster

KRZYSZTOF SZUSTER
wypowiedź z 23.09.2020 (biuro ZG ZASP, Warszawa)


Aktor, reżyser teatralny i dubbingowy, kaskader, biznesmen, od 2020 prezes Związku Artystów Scen Polskich. Grał z Mariuszem Gorczyńskim w serialu „Pan na Żuławach” (1984), współpracował z Nim także w dubbingu.

 

            Mariusz Gorczyński był bardzo fajnym facetem, z którym miałem do czynienia w „Panu na Żuławach”, nie tylko jako kolega z planu, ale także jako ktoś, kto wywarł – nazwijmy to – „rodzinny wpływ” na to, że Mariusz zagrał aptekarza. Serial ten reżyserował Sylwester Szyszko, stryj mojej ówczesnej żony, Barbary Szyszko-Szuster. Zarówno sam Sylwek, jak i druga reżyser, Patrycja Bukowska, wiedząc, że jestem już od kilku lat reżyserem dubbingu, w związku z czym pracuję na co dzień z wieloma aktorami, prosili mnie czasem o podpowiedź w sprawie obsadzenia jakiegoś epizodu. Zawsze wolałem wtedy podpowiadać ludzi, z którymi pracowałem. A Mariusz grał u mnie w dubbingu w gwarach (czyli w nagrywaniu głosów w scenach zbiorowych) co najmniej kilka razy, ponieważ szczególnie chętnie brałem kolegów z Rozmaitości i z Syreny. Po mojej dubbingowej współpracy z Mariuszem niestety nie pozostał żaden ślad w dokumentacji, co właśnie sprawdziłem z mym współpracownikiem, znakomitym kronikarzem dubbingu, Zbyszkiem Dolnym. Tak zwane tyłówki, czyli zestaw nazwisk występujący pod hasłem „W wersji polskiej udział wzięli” był bardzo skrócony, co wynikało z ograniczeń nakładanych przez producentów. Bywało, że nawet wykonawcy niektórych ról epizodycznych się w nim nie mieścili, bo podawało się tylko role przekraczające pewną liczbę „kłapnięć”, lub takie, które mimo mniejszej liczby „kłapnięć” grał ktoś popularny. Zupełnie więc nie mieli na to szans aktorzy nagrywający gwary. Jest mi dziś strasznie przykro gdy myślę o tym, ilu kolegów zagrało w tych kreskówkach, ich głosy brzmią gdzieś w tle, a nie da się już ustalić który z nich gdzie się pojawił. Wielokrotnie widziałem Mariusza w niewielkich rolach, które grał w Teatrze Syrena i zauważyłem wówczas, że ma pewien dar – zwracał na siebie uwagę, miał „to coś”, co sprawia, że na danego aktora się patrzy i się go zapamiętuje, nawet gdy gra epizod. Spostrzegłem, że jest to aktor bardzo skrupulatny, drobiazgowo opracowujący swoje epizody, a przy tym obdarzony vis comica. Pamiętam, że polecenie Go Szyszce miało związek z tą skrupulatnością. Czasem skojarzenia tak się właśnie w głowie układają – gdy Sylwek Szyszko poprosił mnie o podpowiedzenie kogoś do roli aptekarza – pomyślałem właśnie o Gorczyńskim, bo wydawał mi się aktorem takim właśnie aptekarsko skrupulatnym w pracy. A do tego – muszę to tak powiedzieć, choć nie chcę żeby to zabrzmiało jak jakiś frazes powtarzany na mowach pogrzebowych – był to naprawdę uroczy, serdeczny i ciepły kolega.
(fot. Maria Wilma-Hinz)