Stanisław Pąk

STANISŁAW PĄK
wypowiedź z 10.06.2008 (Warszawa)

 

Aktor. Wystąpił z Mariuszem Gorczyńskim w odcinku serialu „07 zgłoś się”: „Złocisty” (1987). W latach 1979-88 był Jego kolegą w zespole Teatru Syrena. W 1984 roku zagrał w przedstawieniu „Niezwykła przygoda”, które Mariusz Gorczyński wyreżyserował w Teatrze Buffo w Warszawie.

 

Do Teatru Syrena przyszedłem w roku 1979, jako młody aktor, zaraz po szkole. I tam zakolegowałem się praktycznie z kilkoma tylko ludźmi. Należeli do nich Jurek Fijałkowski, Bohdan Łazuka, Andrzej Gawroński oraz właśnie Mariusz Gorczyński. Z Mariuszem Gorczyńskim miałem przyjemność „mieszkać” w jednej garderobie. To był jeden z najlepszych kolegów w tym fachu, przesympatyczny, życzliwy wszystkim. Kilka razy miałem z Mariuszem tzw. „nasiadówkę biesiadną”, skłonność do alkoholu to była chyba jedyna wada Mariusza, wada zresztą w środowisku aktorskim bardzo powszechna. Na początku lat osiemdziesiątych Mariusz wyreżyserował na deskach Teatru Buffo bajkę dla dzieci „Niezwykła przygoda” Janusza Odrowąża. Obsada każdej roli była w tej sztuce podwójna, a moim zmiennikiem był Andrzej Grabarczyk. Była to śliczna bajka o dzieciakach przypadkowo wypływających w morze okrętem atomowym. Bardzo ładnie Mariusz to zrobił, spektakl miał wśród dzieciaków duże powodzenie. Gdy myślę o Mariuszu przypomina mi się taka oto anegdotka: kiedyś, a było to podczas przedstawienia Mariusz idzie korytarzem, a dyrektor Filler mówi do Niego: „kolego Gorczyński, dlaczego pan rozpija młodego aktora Pąka?”. A Mariusz na to: „Panie dyrektorze, ale kto kogo rozpija? Przecież to on mnie!”. To i inne zdarzenia sprawiały, że przeżyliśmy z Mariuszem bardzo wiele miłych chwil. Gdy leżałem ciężko chory w szpitalu Mariusz zastępował mnie też w spektaklu „Seks i polityka”. Graliśmy także w jednym odcinku „07 zgłoś się”, wspólnych scen jednak tam nie mieliśmy. Mariusza niestety wykończyła gorzała. Gdy Mariuszowi się zmarło, ja już w Teatrze Syrena nie pracowałem. Pamiętam, że Jego partnerka zadzwoniła do mnie prosząc mnie o pomoc, dowoziłem do szpitalnego prosektorium garnitur do trumny dla Mariusza, pomagałem jej w załatwianiu wszystkich formalności pogrzebowych, potem oczywiście byłem też na Wólce Węglowej na pogrzebie. Tam uderzył mnie wygląd Jego brata. Wyglądał toczka w toczkę jak Mariusz, te same kręcone włosy, czarne oczy – podobieństwo niesamowite. Jedno podkreślę jeszcze raz: był to niezwykle życzliwy człowiek, z którym mimo różnicy wieku nadawałem na tych samych falach. Od razu się zakumplowaliśmy, mimo, że ja byłem gówniarzem zaraz po szkole aktorskiej, a on doświadczonym aktorem. Rzadko się kogoś takiego spotyka.
(fot. z archiwum Teatru Syrena)