Wojciech Wiliński

WOJCIECH WILIŃSKI
wypowiedź z 29.06.2020 (kawiarnia Milanovo, Warszawa)


Aktor. W latach 1974-76 był kolegą Mariusza Gorczyńskiego w zespole Teatru Syrena.

 

           Z Mariuszem Gorczyńskim prawie że rozminęliśmy się w Teatrze Syrena, choć dwa lata spędziliśmy razem w tym zespole. Tyle, że gdy Mariusz przyszedł do Syreny, to ja wkrótce później odszedłem (Syrena kojarzyła mi się z moim ojcem, z tymi, którzy z nim pracowali – Jurandotem, Gozdawą i Stępniem – gdy oni wszyscy żegnali się z Syreną, ja już też nie chciałem tam być) i nie zdarzyło mi się wystąpić z Mariuszem w jednym spektaklu. Zapewne raz czy dwa zetknęliśmy się gdzieś na estradzie, ale Gorczyński nie należał do najczęściej angażowanych artystów estradowych. Gdy Go obserwowałem po tym, jak zjawił się w zespole Syreny, miałem wrażenie, że jest nieco onieśmielony wejściem w ten zespół wielkich, po części jeszcze przedwojennych gwiazd pokroju Lopka Krukowskiego, Ludwika Sempolińskiego, Heleny Grossówny, Stefci Górskiej… Był przy tym niezwykle sympatycznym chłopakiem i – co zapamiętałem – niezwykle grzecznym człowiekiem. Grzecznym aż do przesady, wręcz układnym. Może zresztą właśnie dlatego nie zrobił większej kariery. A może dlatego, że był po prostu skromny…

(fot. Rafał Dajbor)